sobota, 24 listopada 2012

W tym poście zinterpretuję słowa francuskiej piosenki "Je veux", która jest wykonywana przez ZAZ.



 Oto tekst wraz z tłumaczeniem:



Donnez moi une suite au Ritz,
je n'en veux pas.
Des bijoux de chez Chanel,
je n'en veux pas.
Donnez moi une limousine,
j'en ferais quoi ?
Offrez moi du personnel,
j'en ferais quoi ?
Un manoir a Neuchâtel,
c'est pas pour moi.
Offrez moi la tour Eiffel,
j'en ferais quoi ?


Je veux d'l'amour, d'la joie, de la bonne humeur.
Ce n'est pas votre argent qui f'ra mon bonheur.
Moi j'veux crever la main sur le cœur.
Allons ensemble découvrir ma liberté.
Oubliez donc, tous vos clichés.
Bienvenue dans ma réalité.


J'en ai marre d'vos bonnes manières.
C'est trop pour moi.
Moi je mange avec les mains
et j'suis comme ça.
J'parle fort et je suis franche.
Excusez moi.
Fini l'hypocrisie moi,
j'me casse de là.
J'en ai marre des langues de bois.
Regardez moi.
Toute manière j'vous en veux pas
et j'suis comme ça.


Dajcie mi apartament w Ritzu,
ja go nie chcę!
Biżuterię od Chanel,
ja jej nie chcę!
Dajcie mi limuzynę,
co z nią zrobię?
Podarujcie mi służbę,
co z nimi zrobię?
Dworek w Neufchatel,
to nie dla mnie.
Podarujcie mi Wieżę Eiffla,
co z nią zrobię?


Ja chcę miłości, radości, dobrego humoru,
to nie wasze pieniądze uczynią mnie szczęśliwą,
chcę umrzeć z ręką na sercu
idźmy razem, odkrywajmy mą wolność, zapomnijcie o wszystkich waszych frazesach,
witajcie w mej rzeczywistości!
  

Mam dość waszych dobrych manier,
to dla mnie za wiele!
Ja jem rękami
i taka właśnie jestem!
Mówię głośno i jestem wolna,
wybaczcie mi!
Kończę z hipokryzją,
ja to rzucam!
Mam dość napuszonych słów!
Patrzcie na mnie,
nie chcę tych wszystkich waszych manier
i taka właśnie jestem.




           Bardzo lubię słuchać tej piosenki. Zawsze wywołuje we mnie pozytywne emocje: radość, nadzieję. Myślę, że radość spowodowana jest głównie melodią, ale nadzieja już tylko i wyłącznie słowami. Nadzieja na to, że na świecie naprawdę istnieją tacy ludzie, którzy pragną miłości, radości, dobrego humoru. Tacy, którzy chcą mieć czyste sumienie, którzy chcą żyć w zgodzie przede wszystkim ze sobą. Taka nadzieja jest mi bardzo potrzebna, ponieważ często obserwuję trochę inne zjawiska w rzeczywistości, a współcześni ludzie nierzadko udają, kłamią po to, by zdobyć pieniądze lub też inne materialne dobra. Ale czy to naprawdę da im szczęście? Moim zdaniem nie. Uważam, że prawdziwe szczęście mogą dać właśnie takie wartości, o których śpiewa ZAZ. Ważne jest też, by być sobą, bo „Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby, która się jest”. A przecież każdy z nas jest na swój sposób wyjątkowy. Nie warto się upodabniać do innych, zmieniać.
            Odbieram słowa tej piosenki również jako opowieść zwykłej, prostej dziewczyny, której do szczęścia naprawdę nie potrzeba wiele. W pewnym sensie jest ona również buntowniczką. Nie znosi ludzi, którzy przestrzegają sztucznych zasad, używają wyrafinowanych słów, przechwalają się, a to wszystko jest fałszywe, udawane, jest to hipokryzją! Ona zaprasza nas do swojej rzeczywistości, gdzie za sprawą jej osobowości, jej wad i jej zalet, jest magicznie, pięknie, bajkowo. Tam, gdzie istnieje szczerość, sprawiedliwość, gdzie ona czuje się dobrze i może byś sobą. Jest to kraina, w której każdy może znaleźć prawdziwe szczęście.
            Dlatego właśnie, gdy mi go brakuje, słucham tej piosenki. 

















czwartek, 1 listopada 2012

Mój dzisiejszy wpis to interpretacja słów piosenki Luxtorpedy - "Wilki dwa".



Poniżej tekst:


Byłem wilkiem w potrzasku
odgryzłem łapę o brzasku
wolność gęstą czerwienią
pokryła moje kły
uciekłem ranny
strach, ból i trzy łapy
w amoku biegnąc
oprócz krwi spijałem łzy
wyłem do księżyca
i prosiłem o litość
kiedy głód i łatwy łup
przywołał gończe psy
wilk wolny, wilk kaleka
miałem trwać, nie uciekać
karmiłem wilka
którego psy rozszarpią dziś

A we mnie samym wilki dwa
oblicze dobra, oblicze zła
walczą ze sobą nieustannie
wygrywa ten którego karmię

Uciekałem bez siły
wilki za plecami wyły
miałem tylko nadzieję
i otwarte drzwi
upadłem na kolana
i walczyłem do rana
nie wiedziałem
że jestem w sobie taki zły
latami dokarmiałem
tego którego nie chciałem
on głęboko zatopił
we mnie swoje kły
Twoja modlitwa
złapała go w sidła
teraz jestem wolny
tak jak Ty

A we mnie samym wilki dwa
oblicze dobra oblicze zła
walczą ze sobą nieustannie
wygrywa ten którego karmię

W budzie skundlone myśli
ochłapy pragnień w brudzie miski
rzucone smutną
jałmużną psu
karuzela świata pędzi
zaprasza blaskiem rtęci
i jaskrą zazdrości
pokrywa wzrok
wiara i miłość nad wszystko
reszta to proch pył i nicość
wolisz egoizm życia bez granic?
wygra w tobie ten wilk
którego nakarmisz



     Podmiot liryczny opowiada swą historię. Znalazł się on w bardzo trudnej sytuacji i aby się uratować, był zmuszony dokonać strasznej rzeczy ("odgryzłem łapę o brzasku"). Sprawiło mu to okropny ból, cierpienie, a mówiąc potocznie trafił z deszczu pod rynnę. Mimo wszystko nie stracił on bardzo ważnej rzeczy - nadziei. Przez długie lata walczył i przez to uświadomił sobie, że jest zły, że czyni coś, czego tak naprawdę czynić nie chce. Na szczęście czyjaś modlitwa go wyzwoliła ("Twoja modlitwa złapała go w sidła"). Współczesny świat to trudne miejsce do przetrwania - pełno tu fałszu, zazdrości, beznadziei. Jednak musimy szukać prawdziwych wartości, musimy szukać miłości i wiary. Jeśli nam się to uda, nasze życie będzie dobre. Każdy ma własną wolę, każdy ma szansę na życiowy sukces. Refren mówi o tym, że mamy dwa oblicza, dwie różne możliwości. Możemy być źli albo dobrzy i każdy z  nas walczy. Jeśli będziemy sprzyjać złu - to ono w nas zwycięży. Jeżeli będziemy postępować odwrotnie, zwycięży dobro.

     Uważam, że powyższy tekst to świadectwo katolika. Na jego błędach możemy nauczyć się jak postępować, jak radzić sobie w sytuacjach beznadziejnych. Bardzo ważna jest modlitwa, nadzieja, miłość, wiara. Mamy wolną wolę, możemy wybierać. Musimy jednak pamiętać, że będąc przy Bogu, nawet jeśli popełnimy błąd i dokonamy złego wyboru to głęboka wiara, szczera modlitwa, niezłomna nadzieja sprowadzą nas na właściwą drogę.